Michael otarł gorzkie łzy
spływające w dół
jego przeraźliwie bladej twarzy. Powiedziała to. Odkryła
przed nim brutalną prawdę, która uderzyła
go z mocą, co najmniej dwóch, olbrzymich
słoni. Skończyła wszystko, wypowiadając słowa,
których Clifford nie chciał usłyszeć.
Myślał, że wszystko może
się jeszcze ułożyć, że
związek pomiędzy nimi da się
odbudować, odnowić. Miał
nadzieję, iż nie zmarnował
tych pięciu miesięcy na bezsensowne kochanie dziewczyny, która, jak
się okazało nigdy nie była
jego. Podniósł się z małego
chodnika, który otaczał budynek
pomalowanego na żółto,
miejskiego szpitala. Miał tyle spraw na
głowie, a jedyną, którą
się przejmował była
Clary. Chore, to było chore.
- Jestem nienormalny. - szepnął powoli ruszając
w stronę Luka. Chłopak siedział w
zawieszeniu, nie wiedząc, co powinien
teraz zrobić. Ashton darzył go szczerą
niechęcią,
gardził blondynem i ukrywał to tylko w obecności
dwóch, niczego nie świadomych
przyjaciół. Luke nawet nie wiedział, kiedy jego prywatne sprawy wyciekły do Astona, po prostu z dnia na dzień wszystko się zepsuło.
Tak jak wszystko w życiu
nastolatka. Nie zamierzał się zmieniać,
lubił swoje życie, nikt nie ma takiej mocy by zmusić go do tego, nawet najstarszy członek zespołu.
Blondyn siedział rozdarty na
pół w kółko przetwarzając
zaistniałą sytuację. Nie miał
zielonego pojęcia jak to
rozwiązać.
Po chwili wstał z nagrzanej
przez słońce ławki i posłał smutne spojrzenie zmierzającemu w jego stronę
Michaelowi.
- Wszystko okej? - rzucił młodszy,
nie spodziewając się, jaką odpowiedź otrzyma za kilka sekund.
- Musisz mi pomóc
Hemmings, musisz to zrobić. - śmiertelnie poważny
ton głosu Clifforda przerażał
osiemnastolatka. Przełknął głośno ślinę. To nie brzmiało
dobrze.
- O co do cholery chodzi?
~*~
Clary odetchnęła pełną piersią. Tego dnia wszystko mogło się zmienić. Była
pełnoletnia, dorosła, nic nie stało między nią, a światem. Mogła legalnie
mieszkać sama. Mogła bez obaw wchodzić do klubów, prowadzić samochód. Wszystkie
obawy o konsekwencje jej czynów znikną, tak po prostu jakby dzięki magicznej
osiemnastce świat obraciół się o 180 stopni.
- Jeśli mam być szczera, dziś są moje osiemnaste urodziny. - blondynka
uśmiechnęła się nieśmiało do Grace popijając łyk ciepłej herbaty. Clary Irwin
wreszcie przestanie być nocnym koszmarem policjantów z Nowego Jorku, wreszcie
nikt nie będzie musiał jej kryć.
- Wszystkiego najlepszego! - kobieta zerknęła na zegarek, a na jej twarzy
pojawił się grymas. - Z przykrością muszę Cię poinformować, iż minęło już
trzynaście godzin tego wyjątkowego dnia! Szybko zjem śniadanie i skoczę do
piekarni kupić jakieś małe ciastko.
- Naprawdę nie trzeba! Już dość kłopotów przeze mnie, zjem i uciekam do… - Cholera, nie mam dokąd iść.
- Och, Clary! Nawet nie waż się wracać w takim stanie gdziekolwiek! Moja
córka Nicki niedługo wróci z uczelni, razem z nią możecie przejść się do
jakiegoś klubu! Twoja noga nie jest w tak złym stanie jak ręka, więc na pewno
znajdziesz siłę by przetańczyć choć kilka piosenek! Nalegam byś spędziła z nami
trochę czasu! - ciepłe uczucie w środku spowodowało, iż jubilatka posłała
kobiecie perlisty uśmiech. Wiedziała, że musi się zgodzić, nie chciała sprawić
Grace przykrości, nie mogła tego zrobić. Dziewczyna dałaby sobie rękę uciąć, iż
córka Grace-Ann jest taka jak ona: miła
i troskliwa.
- Z przyjemnością poznam Nicki, mam nadzieję, że przypadniemy sobie do
gustu. - odparła biorąc pierwszy gryz croissanta z truskawkowym dżemem.
Pyszności!
- Cudownie! Nicki ma dziewiętnaście lat, jestem pewna, że możecie się
zakolegować! To na pewno obu z Was dobrze zrobi.- kobieta wzięła kolejny gryz
słodkiego śniadania - Wiesz, czasami myślę, że moja córka nie ma dobrego
kontaktu ze swoimi znajomymi. Kiedyś przyjaźniła się z jakimś chłopakiem i
grupką jego przyjaciół, podejrzewam, że byli razem i po rozstaniu nadal nie
może się pozbierać, dlatego rzadko wychodzi wieczorami z domu. - brunetka nagle
posmutniała i szybko dopiła swoją jeszcze gorącą herbatę. Martwiło ją
zachowanie córki. Dziewczyna niemal nie wychodziła ze swojego pokoju od sześciu
miesięcy. Gdyby matka miała sięgnąć pamięcią, ostatni raz wyszła do biblioteki
z Tori - dziewczyną z uczelni. - Nicki zawsze była duszą towarzystwa, może uda
Ci się przywrócić moją córkę z powrotem?
- Zobaczymy, co da się zrobić.
~*~
Luke wbiegł szybko do domu i zdejmując w pośpiechu buty wpadł do pokoju.
Musisz to dla mnie zrobić.
Błagam cię na kolanach.
Sięgnął po czarną torbę podróżną spoczywającą od wakacji pod łóżkiem.
Otworzył swoją szafę, wypchaną po brzegi czarnymi spodniami i ciemnymi
koszulkami. Bez problemu wybrał kilka szmatek i rzucił je prosto do walizki.
To jedyna szansa, żeby cokolwiek
zmienić.
Wiem, że Cię na to stać Luke.
Podszedł do szafki nocnej i wyjmując z jednej z dwóch szuflad trzy paczki
papierosów, odpalił szybko jednego, szukając ładowarki do swojego telefonu. Gdy
po kilku minutach znalazł ją podłączoną do kontaktu za biurkiem, przeklął pod
nosem zamykając gotową do podróży torbę. Szybkim krokiem wyszedł ze swojego
pokoju i nie pisząc żadnej notatki do mamy wyszedł z domu nawet nie fatygując
się by zamknąć drzwi na klucz.
Odpłacę Ci się Luke, uwierz mi
zrobię wszystko- tylko się zgódź.
Jesteś jedyną nadzieją, jedyną deską
ratunku.
~*~
Clary zmywała naczynia po śniadaniu oczekując na powrót Grace-Ann z
piekarni. Dziewczyna zaczęła rozmyślać nad uprzejmością kobiety, czy oby na
pewno wszystko było tutaj w jak najlepszym porządku? Każda normalna osoba nie
wpuściłaby krwawiącej nastolatki do swojego domu, a już na pewno nie chciałaby
spędzać z nią urodzin! Jednak, może to właśnie był fenomen Grace? Może kobieta
wiedziała, że z Clary nie było najlepiej, że dziewczyna tego potrzebowała?
Blondynka miała ochotę uciekać z tego domu gdzie pieprz rośnie, lecz gdzieś w
głębi siebie wiedziała, że starsza kobieta jest godna zaufania, a obok jej boku
nic złego nie może się stać. Skończyła zmywać i wytarłszy ręce z mydlin w
miękki, biały ręcznik, wolnym krokiem wróciła do salonu. Nie była pewna czy
może skorzystać z telefonu stacjonarnego, ale wiedziała, że cała elita i
wszyscy znajomi Tristana huczą już o ich zerwaniu, więc musiała dowiedzieć się
od Amy, co właściwie działo się w dzielnicy, której niewątpliwie królem był jej
były chłopak. Znając życia, przyjaciółka rwała sobie włosy z głowy pisząc w
głowie tysiące czarnych scenariuszy, co stało się z głupią Irwin. Clary
podeszła do drzwi, przy których stał telefon, wykręciła z pamięci numer Amy i
czekała, aż dziewczyna odbierze.
- Tak, słucham?
- Cześć słońce. - zaśmiała się Clary. Nie chcąc dopuścić do wybuchu
przyjaciółki, szybko zaczęła opowiadać o wszystkim, co wydarzyło się wczoraj.
- ZWARIOWAŁAŚ?! Przecież ta kobieta może być chorym psychicznie gwałcicielem
lub mordercą! Natychmiast pakuj swój seksowny tyłeczek do Rovera Tristana i
kieruj się prosto do mojego mieszkania! - Haverly krzyczała przez słuchawkę tak
głośno, iż młodsza musiała odsunąć słuchawkę od swojego ucha, co najmniej o
dwadzieścia centymetrów, gdyż jej bębenek mógł pęknąć. Z dwojga złego, lepiej,
iż starsza przejęła się faktem, że jej przyjaciółka spała u obcej kobiety, niż
tym, iż jechała skradzionym samochodem po pijaku, co jak każdy doskonale
wiedział, skończyło się uderzeniem w drzewo.
- Amy, wiesz, że po tym, co zrobiłam, jeśli tylko pojawię się na Brooklyn
wszyscy znajomi Evansa, a przypomnę Ci, że to raczej spora grupa, będą chcieli
mnie złapać, a jego wrogowie, których również ma mnóstwo, zaczną mnie podrywać
by zrobić mu na złość.
- Nie wiem jak to rozwiążesz, ale po całej tej imprezie z podejrzaną panną
Nicki masz wrócić na Brooklyn i jak najszybciej oddać wszystkie swoje, to jest
Tristana, rzeczy, a w szczególności ten samochód i pieniądze! W przeciwnym
razie już czuj się martwa, nie przeżyjesz następnego dnia, jeśli z nim nie
porozmawiasz!
- Spokojnie, o moje życie się nie martw- ten kutas nic mi nie zrobi, już
moja w tym głowa. Tylko jedne jego krzywe spojrzenie na moją osobę i wszystkie
jego najtajniejsze spiski i przekręty lądują na najbliższym komisariacie! Nie
musze podkreślać, że podam się za ofiarę jego handlu, prawda? Wtedy Policja nic
nie będzie mogła mi zrobić. - Clary uśmiechnęła się cwaniacko tak, jakby jej
przyjaciółka po drugiej stronie słuchawki mogła to zobaczyć. Była na wygranej
pozycji od samego początku.
- Tym czasem, jeśli wtajemniczyłam cię już w mój plan, mam do Ciebie
prośbę, jak sama wiesz Tristana na pewno nie ma w mieszkaniu, pewnie dupek
nawet tam nie wrócił i noc spędził z jakąś dziwką, ach jak ja dobrze go znam,
lecz wracając do tematu, pojedź tam i przywieź mi mój telefon, powinien leżeć
jeszcze w jednym kawałku w kuchni. Zapasowe klucze znajdziesz pod trzecim
kwiatem stojącym po lewej stronie naszych drzwi, błagam zrób to jak
najszybciej. Ja muszę kończyć, nie chcę wydzwonić Grace całych darmowych minut!
Kocham Cię i błagam na kolanach, nie martw się!
- Jasne. - w słuchawce zabrzmiał już spokojny głos Amy. - Jeszcze tylko
jedna sprawa…
- Słucham?
- Wszystkiego najlepszego, kocham Cię mała wariatko.
- Kocham Cię. - odparła młodsza i rozłączyła się szybko słysząc kroki na
zewnątrz. Wyjrzała przez okno wychodzące na ganek domu, a jej oczom ukazała się
śliczna, długonoga brunetka z rozjaśnionymi na blond końcówkami. Ubrana była w
czerwono-czarną, bawełnianą koszulę, u szyi obwiązaną, dużą kokardą i czarne,
obcisłe rurki. Do tego kompletu założyła czarne szpilki na platformie i
pasującą do spodni i kokardki dużą torbę w ćwieki. Była tak piękna, że pewna
siebie i śmiała Irwin miała ochotę zapaść się ze swoja twarzą pod ziemię. Nicki
otworzyła drzwi a Clary panikując zasłoniła swoją twarz rękoma.
- Wiesz, że Cię widzę, prawda? - zaśmiała się słodko Nicki. - Nie przejmuj
się, wszystko wiem, mama zdążyła już zadzwonić do mnie z najświeższymi
informacjami. - brunetka powiesiła swoją torbę na wieszaku i zdjęła wysokie
obcasy, bez nich była tego samego wzrostu co młodsza o rok blondynka. - Mam na
imię Nicki, ale niestety nie Minaj. - zażartowała i wyciągnęła ramiona by
przytulić swoją nową znajomą.
- Clary, bardzo miło mi cię poznać. - uśmiech wpadł na usta dziewczyny i
wtulając się w pachnącą najnowszymi perfumami od Justina Biebera Nicki czuła,
że dzisiejszy wieczór będzie niezwykły.
~*~
- Myślisz, że dobrze w niej wyglądam? - Clary po raz piąty zadała to samo
pytanie, wlepiając wzrok w swoje odbicie. Miała na sobie małą czarną, z
głębokim wycięciem na plecach, które zwracało uwagę na jej tatuaż na karku,
oraz odkrywało drugi malunek na łopatce.
- Oczywiście! Poza tym jesteś taka śliczna, we wszystkim Ci ładnie Clar!
Założysz do tego moje czerwone sandałki Jimmiego Choo, pomalujemy twoje usta na
krwistą czerwień, i seksbomba gotowa! - Nicki miała na sobie sukienkę w kolorze
przygaszonej czerwieni z głębokim dekoltem i czarne szpilki z podeszwą w
kolorze odrobinę jaśniejszym niż sukienka. Dziewczyna właśnie pochylała się nad
lustrem by wypełnić kontury kresek, które dopiero co zaschły na jej powiekach.
Wyglądała w każdym calu perfekcyjnie. Wszystko w jej wyglądzie hipnotyzowało,
począwszy od zgrabnych nóg, od niemal bosko pomalowanych oczu po podkręcone na
lokówce końcówki włosów.
- Jeśli Ci się podoba, jestem pewna, że wyrwę stado mężczyzn! – zaśmiała się
Clary przymierzając buty, które Nicki podała jej kilka minut temu.
- Będę szczera, nawet w dresach i podkoszulku poplamionym ketchupem
wyrwałabyś każdego! – uśmiech brunetki odbił się w lustrze - Dość tego
słodzenia, siadaj na moim magicznym krześle, trochę Cię podrasuję, okej? -
Clary kiwnęła głową podchodząc do krzesełka, przysiadła obok dziewczyny i zamykając
oczy czuła ekscytację, która z sekundy na sekundę rosła w jej podbrzuszu. Kiedy
Nicki skończyła śmiesznym pędzelkiem nakładać kolejną warstwę trwałej szminki,
telefon Clary przypomniał o sobie. - Czy mi się wydaje, czy na Twój telefon po
raz setny przychodzi wiadomość sms?
- Tak, to prawda, ale obawiam się, że znam nadawcę, a nie chcę znać treści.
- Były, natrętny chłopak? – zapytała retorycznie - Znam to.
- Chodzi o to… Zerwaliśmy wczoraj kilka godzin przed tym jak mój, to znaczy
jego samochód, rozbił się na drzewie naprzeciwko waszego domu. - dziewczyna
odblokowała swojego zdezelowanego Samsunga, zaglądając do skrzynki odbiorczej.
Od Tristan: Przepraszam.
Od Tristan: Poniosły mnie nerwy,
byłem zazdrosny.
Od Tristan: Cholera, źle zrobiłem.
Od Tristan: Nie pozwól się prosić.
Od Tristan: Kocham Cię.
Od Tristan: Nie możesz odejść.
Od Tristan: Zabrałaś wszystkie swoje
rzeczy, prawda?
Od Tristan: Odezwij się suko, za
chwilę się kurwa powieszę.
Od Tristan: Potrzebuję Cię.
Od Tristan: Cholera jasna gdzie
Twoje ciepłe ciało, które zawsze było obok mnie?
Od Tristan: Chyba znów się zaćpałem.
Od Michael: Wszystkiego najlepszego
słońce.
- Kiepska sprawa. - powiedziała Nicki zaczynając przyklejać sztuczne rzęsy
do powiek Irwin. - Mój ostatni chłopak był totalną porażką. Razem ostro
imprezowaliśmy, jego życie nie było kolorowe, zresztą moje przez niego również
przestało świecić jasnymi kolorami. Zmieniłam się i od naszego rozstania niemal
nie wychodzę ze swoich bezpiecznych, czterech ścian. Dlatego właśnie jestem
wdzięczna losowi, że zapukałaś wczoraj do naszych drzwi! Gdyby nie ty kolejną
noc spędziłabym nad jakąś książką.
- Wiesz, Twój opis brzmi bardzo znajomo. - Clary uśmiechnęła się smutno. Z
ust Nicki usłyszała kawałek rozdziału jej życia, napisanego z Tristanem. - Tristan
też bardzo mnie zmienił, przez niego…
- Zaraz, zaraz. Tristan, Tristan Evans? - serce obu dziewczyn przyśpieszyło
jakby chciało uciec z klatki piersiowej i przebiec maraton. Czy to mogła być
prawda? Czy naprawdę miały wspólną przeszłość?
- O mój...
- Zaczęłaś przez niego ćpać, prawda?
- Za chwilę zemdleję, błagam cię nie mów, że Twoje życie kiedyś wyglądało
jak moje teraz! - Nicki jak i Clary zrobiły się nieludzko blade. Czy brały
udział w programie z ukrytą kamerą?
- Chyba cię zmartwię, ale znam to uczucie. Seks, alkohol, używki, ciuchy i
cudowne małe mieszkanie? On nabiera na to każdą, później zostawia Cię rano w
łóżku i mówi ,,Dowidzenia stara szmatko,
zużyła się, potrzebuję nowej.’’
- Zostawił Cię w ten sposób?
- Mniej więcej.
- Chyba dzisiejszej nocy upiję się do nieprzytomności.
- Najprawdopodobniej zrobię to samo.
~*~
Muzyka w jednym z klubów na Hempsted dudniła w głośnikach, a rozpalone do
granic możliwości ciała ocierały się o siebie w intymny sposób. To było coś,
czego Clary potrzebowała do zapomnienia o całej sytuacji. Siedząc przy barze
obserwowała Nicki, która w najlepsze bawiła się z wysokim brunetem, który nie
spuszczał z niej oka, od kiedy weszły na sale klubu Trimfale. Już miała kierować się do łazienki, kiedy umięśniony
kelner, o dużych brązowych oczach podał jej kolejnego drinka, o którego nie
prosiła.
- Pan się chyba pomylił! - krzyknęła ile sił w płucach, by chłopak za ladą
mógł ją usłyszeć. – Nie płaciłam za tego drinka!
- Oczywiście, że nie! Zamówił go dla pani chłopak, o ten blondyn siedzący
po drugiej stronie baru, naprzeciwko pani! Z tego, co zanotowałem, przygląda
się pani od dobrych dwudziestu-trzydziestu minut! - kelner puścił oczko do zszokowanej
dziewczyny, a ona sama chwyciła kieliszek z niebiesko-fioletowym drinkiem i uśmiechnąwszy
się do blondyna oddzielonego od niej barem upiła spory łyk. W tej chwili DJ
wrzucił płytę z remiksem Lany Del Rey, której głos wypełnił klub:
Nie jesteś dla mnie odpowiedni.
Kochanie, nie jesteś dla mnie
odpowiedni.
Ale skarbie, pragnę właśnie Ciebie.
Dietetyczne Mountain Dew
Kochanie, Nowy Jork
Nigdy w życiu nie było tu tak
ślicznej dziewczyny,
Myślisz, że będziemy zakochani?
Czy możemy tego teraz doświadczyć-
nikczemnie i wytrwale?
Wiązka zielonego, laserowego światła oświetliła twarz chłopaka tak, iż Clary
przez kilka sekund mogła zobaczyć jego twarz. Siedział pochylony nad Whiskey, a
w ustach trzymał papierosa. Jasne włosy idealnie ułożone i postawione na żel. Jego
klatkę piersiową zasłaniała czarna koszulka z czerwoną kieszonką w kratkę. Bladoróżowa
warga przebita była czarnym, metalowym kolczykiem w kształcie półksiężyca. Posłał
blondynce przelotnie spojrzenie, w tej samej chwili wypuszczając dym tytoniowy
z płuc. Na oko miał może osiemnaście, dziewiętnaście lat. Osiemnastolatka energicznie
przechyliła szklankę ze swoim drinkiem i mimo palącego uczucia w przełyku,
dopiła go do końca. Krew w jej organizmie wrzała. Irwin z resztkami elegancji
podniosła się z wysokiego krzesełka i jeszcze dość stabilnym krokiem, na niemal
dwunasto centymetrowych szpilkach kierowała się w kierunku blondyna. Miała ochotę
namieszać w jego głowie. Była już metr od chłopaka, gdy poczuła zimny uścisk
czyjejś dłoni na swoim ramieniu. Odwróciła się w mgnieniu oka. Stał nad nią wysoki,
umięśniony brunet, o dużych, piwnych oczach.
- Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli porwę Cię na trochę? - dziewczyna w
odpowiedzi uśmiechnęła się i szepnęła wprost do jego ucha: Oczywiście, że nie, przystojniaku.
~*~
Minęła niemal cała impreza, gdy nachalny brunet pozwolił jej odsapnąć.
Clary była na siebie zła, niemal wściekła. Kilka godzin temu zgodziła się na
jeden, ewentualnie dwa tańce, nie prawie dwadzieścia z rzędu! Przepychała się
przez tłum spoconych ciał w kierunku baru, przy którym kilka godzin temu
zobaczyła tajemniczego blondyna. Nie zdążyła jednak wyjść z morza szaleńczo imprezujących
ludzi, gdy ktoś mocno szarpnął nią i w jednej sekundzie porwał w swoje ramiona.
Chłopak, którego widziała przy barze górował nad nią o całe dwadzieścia,
dwadzieścia pięć centymetrów, dopiero teraz osiemnastolatka mogła dostrzec jego
wielkie oczy koloru oceanu wymieszanego z wieczornym niebem. Clary z bliska
mogła określić go tylko dwoma słowami: nielegalnie przystojny. Uśmiechnął się
do niej szarmancko, a kolejne bity klubowej piosenki zahuczały w ich uszach:
Czekałam całą noc byś ty powiedział,
że mnie pragniesz.
Czekałam całą noc byś ty powiedział,
że mnie potrzebujesz.
Powiedz, że mnie pragniesz.
Powiedz, że mnie potrzebujesz.
- Dziś są moje urodziny. - szepnęła, gdy zorientowała się, że silne ramiona
chłopaka mocno objęły jej talię.
- A więc, jestem twoim najlepszym prezentem.
Przyznam Wam się do czegoś, to
miałbyś najkrótszy i najnudniejszy rozdział ,,Lost Boy’’, lecz chyba wyszło nie
tak jak myślałam :o Dziękuję Wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, kiedy to widzę,
że Wam się podoba otwieram Word’a i mam chęć pisania dla was kolejnych
rozdziałów! J Coraz więcej czasu spędzam również
na sprawdzaniu i poprawianiu rozdziałów, mam nadzieję, że jest co raz lepiej. W
Weekend najprawdopodobniej wyjeżdżam, więc następny rozdział może pojawić się
dopiero za półtora tygodnia L Mam nadzieję, że zaczekacie!
Ciekawe co kombinuje Michael i Luke.
OdpowiedzUsuńTaka jedna wielka zagadka :D
@TheAsiaShow_xx
Jestem ciekawe, co się stało między Luke'iem a Ashton'em! Czekam na następne rozdziały ♥
OdpowiedzUsuń