środa, 11 czerwca 2014

04. ,,I've been waiting all night''

Michael otarł gorzkie łzy spływające w dół jego przeraźliwie bladej twarzy. Powiedziała to. Odkryła przed nim brutalną prawdę, która uderzyła go z mocą, co najmniej dwóch, olbrzymich słoni. Skończyła wszystko, wypowiadając słowa, których Clifford nie chciał usłyszeć. Myślał, że wszystko może się jeszcze ułożyć, że związek pomiędzy nimi da się odbudować, odnowić. Miał nadzieję, iż nie zmarnował tych pięciu miesięcy na bezsensowne kochanie dziewczyny, która, jak się okazało nigdy nie była jego. Podniósł się z małego chodnika, który otaczał budynek pomalowanego na żółto, miejskiego szpitala. Miał tyle spraw na głowie, a jedyną, którą się przejmował była Clary. Chore, to było chore.
- Jestem nienormalny. - szepnął powoli ruszając w stronę Luka. Chłopak siedział w zawieszeniu, nie wiedząc, co powinien teraz zrobić. Ashton darzył go szczerą niechęcią, gardził blondynem i ukrywał to tylko w obecności dwóch, niczego nie świadomych przyjaciół. Luke nawet nie wiedział, kiedy jego prywatne sprawy wyciekły do Astona, po prostu z dnia na dzień wszystko się zepsuło. Tak jak wszystko w życiu nastolatka. Nie zamierzał się zmieniać, lubił swoje życie, nikt nie ma takiej mocy by zmusić go do tego, nawet najstarszy członek zespołu. Blondyn siedział rozdarty na pół w kółko przetwarzając zaistniałą sytuację. Nie miał zielonego pojęcia jak to rozwiązać. Po chwili wstał z nagrzanej przez słońce ławki i posłał smutne spojrzenie zmierzającemu w jego stronę Michaelowi.
- Wszystko okej? - rzucił młodszy, nie spodziewając się, jaką odpowiedź otrzyma za kilka sekund.
- Musisz mi pomóc Hemmings, musisz to zrobić. - śmiertelnie poważny ton głosu Clifforda przerażał osiemnastolatka. Przełknął głośno ślinę. To nie brzmiało dobrze.
- O co do cholery chodzi?
~*~
Clary odetchnęła pełną piersią. Tego dnia wszystko mogło się zmienić. Była pełnoletnia, dorosła, nic nie stało między nią, a światem. Mogła legalnie mieszkać sama. Mogła bez obaw wchodzić do klubów, prowadzić samochód. Wszystkie obawy o konsekwencje jej czynów znikną, tak po prostu jakby dzięki magicznej osiemnastce świat obraciół się o 180 stopni.
- Jeśli mam być szczera, dziś są moje osiemnaste urodziny. - blondynka uśmiechnęła się nieśmiało do Grace popijając łyk ciepłej herbaty. Clary Irwin wreszcie przestanie być nocnym koszmarem policjantów z Nowego Jorku, wreszcie nikt nie będzie musiał jej kryć.
- Wszystkiego najlepszego! - kobieta zerknęła na zegarek, a na jej twarzy pojawił się grymas. - Z przykrością muszę Cię poinformować, iż minęło już trzynaście godzin tego wyjątkowego dnia! Szybko zjem śniadanie i skoczę do piekarni kupić jakieś małe ciastko.
- Naprawdę nie trzeba! Już dość kłopotów przeze mnie, zjem i uciekam do… - Cholera, nie mam dokąd iść.
- Och, Clary! Nawet nie waż się wracać w takim stanie gdziekolwiek! Moja córka Nicki niedługo wróci z uczelni, razem z nią możecie przejść się do jakiegoś klubu! Twoja noga nie jest w tak złym stanie jak ręka, więc na pewno znajdziesz siłę by przetańczyć choć kilka piosenek! Nalegam byś spędziła z nami trochę czasu! - ciepłe uczucie w środku spowodowało, iż jubilatka posłała kobiecie perlisty uśmiech. Wiedziała, że musi się zgodzić, nie chciała sprawić Grace przykrości, nie mogła tego zrobić. Dziewczyna dałaby sobie rękę uciąć, iż córka Grace-Ann  jest taka jak ona: miła i troskliwa.
- Z przyjemnością poznam Nicki, mam nadzieję, że przypadniemy sobie do gustu. - odparła biorąc pierwszy gryz croissanta z truskawkowym dżemem. Pyszności!
- Cudownie! Nicki ma dziewiętnaście lat, jestem pewna, że możecie się zakolegować! To na pewno obu z Was dobrze zrobi.- kobieta wzięła kolejny gryz słodkiego śniadania - Wiesz, czasami myślę, że moja córka nie ma dobrego kontaktu ze swoimi znajomymi. Kiedyś przyjaźniła się z jakimś chłopakiem i grupką jego przyjaciół, podejrzewam, że byli razem i po rozstaniu nadal nie może się pozbierać, dlatego rzadko wychodzi wieczorami z domu. - brunetka nagle posmutniała i szybko dopiła swoją jeszcze gorącą herbatę. Martwiło ją zachowanie córki. Dziewczyna niemal nie wychodziła ze swojego pokoju od sześciu miesięcy. Gdyby matka miała sięgnąć pamięcią, ostatni raz wyszła do biblioteki z Tori - dziewczyną z uczelni. - Nicki zawsze była duszą towarzystwa, może uda Ci się przywrócić moją córkę z powrotem?
- Zobaczymy, co da się zrobić.
~*~

Luke wbiegł szybko do domu i zdejmując w pośpiechu buty wpadł do pokoju.
Musisz to dla mnie zrobić.
Błagam cię na kolanach.
Sięgnął po czarną torbę podróżną spoczywającą od wakacji pod łóżkiem. Otworzył swoją szafę, wypchaną po brzegi czarnymi spodniami i ciemnymi koszulkami. Bez problemu wybrał kilka szmatek i rzucił je prosto do walizki.
To jedyna szansa, żeby cokolwiek zmienić.
Wiem, że Cię na to stać Luke.
Podszedł do szafki nocnej i wyjmując z jednej z dwóch szuflad trzy paczki papierosów, odpalił szybko jednego, szukając ładowarki do swojego telefonu. Gdy po kilku minutach znalazł ją podłączoną do kontaktu za biurkiem, przeklął pod nosem zamykając gotową do podróży torbę. Szybkim krokiem wyszedł ze swojego pokoju i nie pisząc żadnej notatki do mamy wyszedł z domu nawet nie fatygując się by zamknąć drzwi na klucz.
Odpłacę Ci się Luke, uwierz mi zrobię wszystko- tylko się zgódź.
Jesteś jedyną nadzieją, jedyną deską ratunku.
~*~
Clary zmywała naczynia po śniadaniu oczekując na powrót Grace-Ann z piekarni. Dziewczyna zaczęła rozmyślać nad uprzejmością kobiety, czy oby na pewno wszystko było tutaj w jak najlepszym porządku? Każda normalna osoba nie wpuściłaby krwawiącej nastolatki do swojego domu, a już na pewno nie chciałaby spędzać z nią urodzin! Jednak, może to właśnie był fenomen Grace? Może kobieta wiedziała, że z Clary nie było najlepiej, że dziewczyna tego potrzebowała? Blondynka miała ochotę uciekać z tego domu gdzie pieprz rośnie, lecz gdzieś w głębi siebie wiedziała, że starsza kobieta jest godna zaufania, a obok jej boku nic złego nie może się stać. Skończyła zmywać i wytarłszy ręce z mydlin w miękki, biały ręcznik, wolnym krokiem wróciła do salonu. Nie była pewna czy może skorzystać z telefonu stacjonarnego, ale wiedziała, że cała elita i wszyscy znajomi Tristana huczą już o ich zerwaniu, więc musiała dowiedzieć się od Amy, co właściwie działo się w dzielnicy, której niewątpliwie królem był jej były chłopak. Znając życia, przyjaciółka rwała sobie włosy z głowy pisząc w głowie tysiące czarnych scenariuszy, co stało się z głupią Irwin. Clary podeszła do drzwi, przy których stał telefon, wykręciła z pamięci numer Amy i czekała, aż dziewczyna odbierze.
- Tak, słucham?
- Cześć słońce. - zaśmiała się Clary. Nie chcąc dopuścić do wybuchu przyjaciółki, szybko zaczęła opowiadać o wszystkim, co wydarzyło się wczoraj.
- ZWARIOWAŁAŚ?! Przecież ta kobieta może być chorym psychicznie gwałcicielem lub mordercą! Natychmiast pakuj swój seksowny tyłeczek do Rovera Tristana i kieruj się prosto do mojego mieszkania! - Haverly krzyczała przez słuchawkę tak głośno, iż młodsza musiała odsunąć słuchawkę od swojego ucha, co najmniej o dwadzieścia centymetrów, gdyż jej bębenek mógł pęknąć. Z dwojga złego, lepiej, iż starsza przejęła się faktem, że jej przyjaciółka spała u obcej kobiety, niż tym, iż jechała skradzionym samochodem po pijaku, co jak każdy doskonale wiedział, skończyło się uderzeniem w drzewo.
- Amy, wiesz, że po tym, co zrobiłam, jeśli tylko pojawię się na Brooklyn wszyscy znajomi Evansa, a przypomnę Ci, że to raczej spora grupa, będą chcieli mnie złapać, a jego wrogowie, których również ma mnóstwo, zaczną mnie podrywać by zrobić mu na złość.
- Nie wiem jak to rozwiążesz, ale po całej tej imprezie z podejrzaną panną Nicki masz wrócić na Brooklyn i jak najszybciej oddać wszystkie swoje, to jest Tristana, rzeczy, a w szczególności ten samochód i pieniądze! W przeciwnym razie już czuj się martwa, nie przeżyjesz następnego dnia, jeśli z nim nie porozmawiasz!
- Spokojnie, o moje życie się nie martw- ten kutas nic mi nie zrobi, już moja w tym głowa. Tylko jedne jego krzywe spojrzenie na moją osobę i wszystkie jego najtajniejsze spiski i przekręty lądują na najbliższym komisariacie! Nie musze podkreślać, że podam się za ofiarę jego handlu, prawda? Wtedy Policja nic nie będzie mogła mi zrobić. - Clary uśmiechnęła się cwaniacko tak, jakby jej przyjaciółka po drugiej stronie słuchawki mogła to zobaczyć. Była na wygranej pozycji od samego początku.
- Tym czasem, jeśli wtajemniczyłam cię już w mój plan, mam do Ciebie prośbę, jak sama wiesz Tristana na pewno nie ma w mieszkaniu, pewnie dupek nawet tam nie wrócił i noc spędził z jakąś dziwką, ach jak ja dobrze go znam, lecz wracając do tematu, pojedź tam i przywieź mi mój telefon, powinien leżeć jeszcze w jednym kawałku w kuchni. Zapasowe klucze znajdziesz pod trzecim kwiatem stojącym po lewej stronie naszych drzwi, błagam zrób to jak najszybciej. Ja muszę kończyć, nie chcę wydzwonić Grace całych darmowych minut! Kocham Cię i błagam na kolanach, nie martw się!
- Jasne. - w słuchawce zabrzmiał już spokojny głos Amy. - Jeszcze tylko jedna sprawa…
- Słucham?
- Wszystkiego najlepszego, kocham Cię mała wariatko.
- Kocham Cię. - odparła młodsza i rozłączyła się szybko słysząc kroki na zewnątrz. Wyjrzała przez okno wychodzące na ganek domu, a jej oczom ukazała się śliczna, długonoga brunetka z rozjaśnionymi na blond końcówkami. Ubrana była w czerwono-czarną, bawełnianą koszulę, u szyi obwiązaną, dużą kokardą i czarne, obcisłe rurki. Do tego kompletu założyła czarne szpilki na platformie i pasującą do spodni i kokardki dużą torbę w ćwieki. Była tak piękna, że pewna siebie i śmiała Irwin miała ochotę zapaść się ze swoja twarzą pod ziemię. Nicki otworzyła drzwi a Clary panikując zasłoniła swoją twarz rękoma.
- Wiesz, że Cię widzę, prawda? - zaśmiała się słodko Nicki. - Nie przejmuj się, wszystko wiem, mama zdążyła już zadzwonić do mnie z najświeższymi informacjami. - brunetka powiesiła swoją torbę na wieszaku i zdjęła wysokie obcasy, bez nich była tego samego wzrostu co młodsza o rok blondynka. - Mam na imię Nicki, ale niestety nie Minaj. - zażartowała i wyciągnęła ramiona by przytulić swoją nową znajomą.
- Clary, bardzo miło mi cię poznać. - uśmiech wpadł na usta dziewczyny i wtulając się w pachnącą najnowszymi perfumami od Justina Biebera Nicki czuła, że dzisiejszy wieczór będzie niezwykły.
~*~
- Myślisz, że dobrze w niej wyglądam? - Clary po raz piąty zadała to samo pytanie, wlepiając wzrok w swoje odbicie. Miała na sobie małą czarną, z głębokim wycięciem na plecach, które zwracało uwagę na jej tatuaż na karku, oraz odkrywało drugi malunek na łopatce.
- Oczywiście! Poza tym jesteś taka śliczna, we wszystkim Ci ładnie Clar! Założysz do tego moje czerwone sandałki Jimmiego Choo, pomalujemy twoje usta na krwistą czerwień, i seksbomba gotowa! - Nicki miała na sobie sukienkę w kolorze przygaszonej czerwieni z głębokim dekoltem i czarne szpilki z podeszwą w kolorze odrobinę jaśniejszym niż sukienka. Dziewczyna właśnie pochylała się nad lustrem by wypełnić kontury kresek, które dopiero co zaschły na jej powiekach. Wyglądała w każdym calu perfekcyjnie. Wszystko w jej wyglądzie hipnotyzowało, począwszy od zgrabnych nóg, od niemal bosko pomalowanych oczu po podkręcone na lokówce końcówki włosów.
- Jeśli Ci się podoba, jestem pewna, że wyrwę stado mężczyzn! – zaśmiała się Clary przymierzając buty, które Nicki podała jej kilka minut temu.
- Będę szczera, nawet w dresach i podkoszulku poplamionym ketchupem wyrwałabyś każdego! – uśmiech brunetki odbił się w lustrze - Dość tego słodzenia, siadaj na moim magicznym krześle, trochę Cię podrasuję, okej? - Clary kiwnęła głową podchodząc do krzesełka, przysiadła obok dziewczyny i zamykając oczy czuła ekscytację, która z sekundy na sekundę rosła w jej podbrzuszu. Kiedy Nicki skończyła śmiesznym pędzelkiem nakładać kolejną warstwę trwałej szminki, telefon Clary przypomniał o sobie. - Czy mi się wydaje, czy na Twój telefon po raz setny przychodzi wiadomość sms?
- Tak, to prawda, ale obawiam się, że znam nadawcę, a nie chcę znać treści.
- Były, natrętny chłopak? – zapytała retorycznie - Znam to.
- Chodzi o to… Zerwaliśmy wczoraj kilka godzin przed tym jak mój, to znaczy jego samochód, rozbił się na drzewie naprzeciwko waszego domu. - dziewczyna odblokowała swojego zdezelowanego Samsunga, zaglądając do skrzynki odbiorczej.
Od Tristan: Przepraszam.
Od Tristan: Poniosły mnie nerwy, byłem zazdrosny.
Od Tristan: Cholera, źle zrobiłem.
Od Tristan: Nie pozwól się prosić.
Od Tristan: Kocham Cię.
Od Tristan: Nie możesz odejść.
Od Tristan: Zabrałaś wszystkie swoje rzeczy, prawda?
Od Tristan: Odezwij się suko, za chwilę się kurwa powieszę.
Od Tristan: Potrzebuję Cię.
Od Tristan: Cholera jasna gdzie Twoje ciepłe ciało, które zawsze było obok mnie?
Od Tristan: Chyba znów się zaćpałem.
Od Michael: Wszystkiego najlepszego słońce.

- Kiepska sprawa. - powiedziała Nicki zaczynając przyklejać sztuczne rzęsy do powiek Irwin. - Mój ostatni chłopak był totalną porażką. Razem ostro imprezowaliśmy, jego życie nie było kolorowe, zresztą moje przez niego również przestało świecić jasnymi kolorami. Zmieniłam się i od naszego rozstania niemal nie wychodzę ze swoich bezpiecznych, czterech ścian. Dlatego właśnie jestem wdzięczna losowi, że zapukałaś wczoraj do naszych drzwi! Gdyby nie ty kolejną noc spędziłabym nad jakąś książką.
- Wiesz, Twój opis brzmi bardzo znajomo. - Clary uśmiechnęła się smutno. Z ust Nicki usłyszała kawałek rozdziału jej życia, napisanego z Tristanem. - Tristan też bardzo mnie zmienił, przez niego…
- Zaraz, zaraz. Tristan, Tristan Evans? - serce obu dziewczyn przyśpieszyło jakby chciało uciec z klatki piersiowej i przebiec maraton. Czy to mogła być prawda? Czy naprawdę miały wspólną przeszłość?
- O mój...
- Zaczęłaś przez niego ćpać, prawda?
- Za chwilę zemdleję, błagam cię nie mów, że Twoje życie kiedyś wyglądało jak moje teraz! - Nicki jak i Clary zrobiły się nieludzko blade. Czy brały udział w programie z ukrytą kamerą?
- Chyba cię zmartwię, ale znam to uczucie. Seks, alkohol, używki, ciuchy i cudowne małe mieszkanie? On nabiera na to każdą, później zostawia Cię rano w łóżku i mówi ,,Dowidzenia stara szmatko, zużyła się, potrzebuję nowej.’’
- Zostawił Cię w ten sposób?
- Mniej więcej.
- Chyba dzisiejszej nocy upiję się do nieprzytomności.
- Najprawdopodobniej zrobię to samo.
~*~
Muzyka w jednym z klubów na Hempsted dudniła w głośnikach, a rozpalone do granic możliwości ciała ocierały się o siebie w intymny sposób. To było coś, czego Clary potrzebowała do zapomnienia o całej sytuacji. Siedząc przy barze obserwowała Nicki, która w najlepsze bawiła się z wysokim brunetem, który nie spuszczał z niej oka, od kiedy weszły na sale klubu Trimfale. Już miała kierować się do łazienki, kiedy umięśniony kelner, o dużych brązowych oczach podał jej kolejnego drinka, o którego nie prosiła.
- Pan się chyba pomylił! - krzyknęła ile sił w płucach, by chłopak za ladą mógł ją usłyszeć. – Nie płaciłam za tego drinka!
- Oczywiście, że nie! Zamówił go dla pani chłopak, o ten blondyn siedzący po drugiej stronie baru, naprzeciwko pani! Z tego, co zanotowałem, przygląda się pani od dobrych dwudziestu-trzydziestu minut! - kelner puścił oczko do zszokowanej dziewczyny, a ona sama chwyciła kieliszek z niebiesko-fioletowym drinkiem i uśmiechnąwszy się do blondyna oddzielonego od niej barem upiła spory łyk. W tej chwili DJ wrzucił płytę z remiksem Lany Del Rey, której głos wypełnił klub:  
Nie jesteś dla mnie odpowiedni.
Kochanie, nie jesteś dla mnie odpowiedni.
Ale skarbie, pragnę właśnie Ciebie.
Dietetyczne Mountain Dew
Kochanie, Nowy Jork
Nigdy w życiu nie było tu tak ślicznej dziewczyny,
Myślisz, że będziemy zakochani?
Czy możemy tego teraz doświadczyć- nikczemnie i wytrwale?
Wiązka zielonego, laserowego światła oświetliła twarz chłopaka tak, iż Clary przez kilka sekund mogła zobaczyć jego twarz. Siedział pochylony nad Whiskey, a w ustach trzymał papierosa. Jasne włosy idealnie ułożone i postawione na żel. Jego klatkę piersiową zasłaniała czarna koszulka z czerwoną kieszonką w kratkę. Bladoróżowa warga przebita była czarnym, metalowym kolczykiem w kształcie półksiężyca. Posłał blondynce przelotnie spojrzenie, w tej samej chwili wypuszczając dym tytoniowy z płuc. Na oko miał może osiemnaście, dziewiętnaście lat. Osiemnastolatka energicznie przechyliła szklankę ze swoim drinkiem i mimo palącego uczucia w przełyku, dopiła go do końca. Krew w jej organizmie wrzała. Irwin z resztkami elegancji podniosła się z wysokiego krzesełka i jeszcze dość stabilnym krokiem, na niemal dwunasto centymetrowych szpilkach kierowała się w kierunku blondyna. Miała ochotę namieszać w jego głowie. Była już metr od chłopaka, gdy poczuła zimny uścisk czyjejś dłoni na swoim ramieniu. Odwróciła się w mgnieniu oka. Stał nad nią wysoki, umięśniony brunet, o dużych, piwnych oczach.
- Nie będziesz miała nic przeciwko,  jeśli porwę Cię na trochę? - dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się i szepnęła wprost do jego ucha: Oczywiście, że nie, przystojniaku.
~*~
Minęła niemal cała impreza, gdy nachalny brunet pozwolił jej odsapnąć. Clary była na siebie zła, niemal wściekła. Kilka godzin temu zgodziła się na jeden, ewentualnie dwa tańce, nie prawie dwadzieścia z rzędu! Przepychała się przez tłum spoconych ciał w kierunku baru, przy którym kilka godzin temu zobaczyła tajemniczego blondyna. Nie zdążyła jednak wyjść z morza szaleńczo imprezujących ludzi, gdy ktoś mocno szarpnął nią i w jednej sekundzie porwał w swoje ramiona. Chłopak, którego widziała przy barze górował nad nią o całe dwadzieścia, dwadzieścia pięć centymetrów, dopiero teraz osiemnastolatka mogła dostrzec jego wielkie oczy koloru oceanu wymieszanego z wieczornym niebem. Clary z bliska mogła określić go tylko dwoma słowami: nielegalnie przystojny. Uśmiechnął się do niej szarmancko, a kolejne bity klubowej piosenki zahuczały w ich uszach:
Czekałam całą noc byś ty powiedział, że mnie pragniesz.
Czekałam całą noc byś ty powiedział, że mnie potrzebujesz.
Powiedz, że mnie pragniesz.
Powiedz, że mnie potrzebujesz.
- Dziś są moje urodziny. - szepnęła, gdy zorientowała się, że silne ramiona chłopaka mocno objęły jej talię.
- A więc, jestem twoim najlepszym prezentem.

Przyznam Wam się do czegoś, to miałbyś najkrótszy i najnudniejszy rozdział ,,Lost Boy’’, lecz chyba wyszło nie tak jak myślałam :o Dziękuję Wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, kiedy to widzę, że Wam się podoba otwieram Word’a i mam chęć pisania dla was kolejnych rozdziałów! J Coraz więcej czasu spędzam również na sprawdzaniu i poprawianiu rozdziałów, mam nadzieję, że jest co raz lepiej. W Weekend najprawdopodobniej wyjeżdżam, więc następny rozdział może pojawić się dopiero za półtora tygodnia L Mam nadzieję, że zaczekacie!



2 komentarze:

  1. Ciekawe co kombinuje Michael i Luke.
    Taka jedna wielka zagadka :D
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawe, co się stało między Luke'iem a Ashton'em! Czekam na następne rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń

Cześć. :) Jeśli w tym momencie komentujesz moją prace, wiedz, że bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas i wszystkie słowa które wystukasz na dole- dzięki Tobie mam chęć pisania nowych rozdziałów. xox