Gdy tylko drzwi windy zamknęły się za nią, wiedziała już, że robi źle. Naciskając kilkanaście razy przycisk ‘’otwórz drzwi’’, wybiegła z metalowego pudła wprost przed drzwi pokoju Hemmings’a. Westchnęła głęboko i nacisnęła klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły.
-Chyba sobie jaja robisz! – krzyknęła przytulając głowę do chłodnej, drewnianej powierzchni. – Otwieraj natychmiast! – rozkazała – Luke? Obiecuję Ci, że jeśli w tym momencie…
-Wiedziałem, że wrócisz. – blondyn wyjrzał zza drzwi, po chwili wyszedł przed nie i oparł się o framugę niczym prawdziwy flirciarz. W znaczący sposób poruszył brwiami i zaśmiał się w jego mniemaniu słodko. – Wy zawsze wracacie - zrobił pauzę przyglądając się rozzłoszczonej dziewczynie - szczególnie do takiego przystojniaka jak ja.
-Och, zamknij się już. – westchnęła Clary popchnąwszy Luke’a w głąb pokoju tak, by sama mogła wejść. – Miałeś racje Luke, z trudem to robię ale przyznam Ci w tej kwestii rację. - Blondynka usiadła na łóżku i powoli zaczęła rozpinać koszulę chłopaka, którą miała na sobie, żeby móc przebrać się w swoje wczorajsze ciuchy.
-Hej, hej, hej! – krzyknął Luke zasłaniając dłońmi oczy. – Wiem, powiedziałem, że mogłabyś być moją dziewczyną ale nie tak szybko!, to ja wolałbym Cię rozebrać. – zaśmiał się, widocznie rozszerzając palce i podglądając dziewczynę.
-Luke! – pisnęła Clary natychmiastowo przestając kontynuować rozbieranie się.
-Tak właśnie mam na imię, ale to nie jest jeszcze pora żebyś je krzyczała, nie sądzisz?
-Idiota, głupek, kretyn. – rzuciła Irwin kierując się w stronę łazienki. – Głupi idiota.
-Och no już kochanie, nie dąsaj się. – Hemmings zaśmiał się i usiadłszy na fotelu, stojącym w rogu pokoju, napisał wiadomość do Michaela.
-Chyba sobie jaja robisz! – krzyknęła przytulając głowę do chłodnej, drewnianej powierzchni. – Otwieraj natychmiast! – rozkazała – Luke? Obiecuję Ci, że jeśli w tym momencie…
-Wiedziałem, że wrócisz. – blondyn wyjrzał zza drzwi, po chwili wyszedł przed nie i oparł się o framugę niczym prawdziwy flirciarz. W znaczący sposób poruszył brwiami i zaśmiał się w jego mniemaniu słodko. – Wy zawsze wracacie - zrobił pauzę przyglądając się rozzłoszczonej dziewczynie - szczególnie do takiego przystojniaka jak ja.
-Och, zamknij się już. – westchnęła Clary popchnąwszy Luke’a w głąb pokoju tak, by sama mogła wejść. – Miałeś racje Luke, z trudem to robię ale przyznam Ci w tej kwestii rację. - Blondynka usiadła na łóżku i powoli zaczęła rozpinać koszulę chłopaka, którą miała na sobie, żeby móc przebrać się w swoje wczorajsze ciuchy.
-Hej, hej, hej! – krzyknął Luke zasłaniając dłońmi oczy. – Wiem, powiedziałem, że mogłabyś być moją dziewczyną ale nie tak szybko!, to ja wolałbym Cię rozebrać. – zaśmiał się, widocznie rozszerzając palce i podglądając dziewczynę.
-Luke! – pisnęła Clary natychmiastowo przestając kontynuować rozbieranie się.
-Tak właśnie mam na imię, ale to nie jest jeszcze pora żebyś je krzyczała, nie sądzisz?
-Idiota, głupek, kretyn. – rzuciła Irwin kierując się w stronę łazienki. – Głupi idiota.
-Och no już kochanie, nie dąsaj się. – Hemmings zaśmiał się i usiadłszy na fotelu, stojącym w rogu pokoju, napisał wiadomość do Michaela.
,,Nie będziesz musiał na nią długo czekać.’’
Po kilkunastu minutach Clary wyszła z łazienki, a Luke’owi mówiąc wprost opadła szczęka. Dziewczyna miała na sobie tą samą obcisłą, czarną sukienkę co wczoraj, jednak w pasie przewiesiła sobie jego koszulę. Jej lekko wilgotne, falowane włosy zebrała w koka, a z jej twarzy kompletnie zniknął makijaż. Mimo to wyglądała przepięknie bez tych wszystkich kosmetyków, zasłaniających jej prawdziwą twarz. Wyglądała naturalnie, a to było jedyną rzeczą, którą chłopak naprawdę cenił w dziewczynach. Luke wpatrywał się w nią niczym w obrazek i za żadne skarby nie mógł przestać. A więc oboje stali tak niczym para idiotów i patrzyli się na siebie w ciszy. Ona zaskoczona tym przejawem zainteresowania ze strony blondyna. On, zaskoczony tym, że dziewczyna taka jak Irwin mogła mu się aż tak spodobać.
-Umm… - mruknął Luke nagle spuszczając wzrok.
-Hej panie nieśmiały, co to za róż na Twoich policzkach? – dziewczyna zaśmiała się i podeszła do Luke’a obejmując go ramionami w talii. Oparła swoją głowę na jego ramieniu i wprost do jego ucha szepnęła – Jesteśmy dziwni, nie sądzisz? - ciepły dreszcz przeszedł przez plecy chłopaka na dźwięk jej cichego głosu.
-Dlaczego? – zapytał wpatrując się w ścianę przed nim, nie miał siły by zerknąć na dół, na dziewczynę przytuloną idealnie do jego ciała, nie chciał tego widzieć.
-Dziesięć minut temu mieliśmy ochotę się pozabijać, po kilku minutach oboje mieliśmy się już poddać, nie mieliśmy siły. A teraz? Teraz zachowujemy się jak najlepsi przyjaciele. – dziewczyna nagle odsunęła się od Luke’a i złapawszy jego wzrok powiedziała. – Masz trzy dni, daję nam trzy dni w Sydney, żeby wszystko zmienić. Jeśli nic nie ruszy, wrócę tu i zapomnę o tym co było.
-Umm… - mruknął Luke nagle spuszczając wzrok.
-Hej panie nieśmiały, co to za róż na Twoich policzkach? – dziewczyna zaśmiała się i podeszła do Luke’a obejmując go ramionami w talii. Oparła swoją głowę na jego ramieniu i wprost do jego ucha szepnęła – Jesteśmy dziwni, nie sądzisz? - ciepły dreszcz przeszedł przez plecy chłopaka na dźwięk jej cichego głosu.
-Dlaczego? – zapytał wpatrując się w ścianę przed nim, nie miał siły by zerknąć na dół, na dziewczynę przytuloną idealnie do jego ciała, nie chciał tego widzieć.
-Dziesięć minut temu mieliśmy ochotę się pozabijać, po kilku minutach oboje mieliśmy się już poddać, nie mieliśmy siły. A teraz? Teraz zachowujemy się jak najlepsi przyjaciele. – dziewczyna nagle odsunęła się od Luke’a i złapawszy jego wzrok powiedziała. – Masz trzy dni, daję nam trzy dni w Sydney, żeby wszystko zmienić. Jeśli nic nie ruszy, wrócę tu i zapomnę o tym co było.
Ashton otworzył oczy. Odzyskał przytomność jakby na wieść o tym, że Luke znalazł Clary, że ona wróci. Jego zielono-brązowe oczy wpatrywały się w biały sufit by po chwili złapać twarz swojego przyjaciela. Michael siedział na krzesełku tuż obok łóżka, pochylony nad telefonem, uśmiechał się. W bolącej głowie Irwin’a pojawiło się pytanie: Dlaczego? Co się takiego stało? Już miał przemówić gdy poczuł suchość w gardle i jedyne co mógł wychrypieć było:
-Wo-wody…- jego głos jakby całkiem obcy, mimo cichego tonu wypełnił pomieszczenie. Jakby uderzony piorunem Clifford podniósł oczy i posłał niedowierzające spojrzenie w stronę Ashtona. W jego oczach Irwin dostrzegł iskierki rozjaśniające jego niebiesko-zielone tęczówki. Był szczęśliwy. W sekundzie chłopak poderwał się z krzesełka, podniósł z szafki nocnej kubek ze słomką i dał przyjacielowi, po czym nacisnął guzik umiejscowiony przy ręce Ashton’a. Jak na zawołanie do pokoju weszła pielęgniarka i uśmiechając się promiennie podeszła do leżącego bruneta.
-Cześć Ashton. – powiedziała cicho – Jak się czujesz? – kobieta wzięła teczkę przyczepioną do łóżka chłopaka, zapisała w niej kolejne informacje i wróciła do zajmowania się Ashton’em.
-Głowa mnie boli. – odpowiedział cicho i spuścił wzrok na podłogę. Odzyskał świadomość, przypomniał sobie ból, który ogarniał go w chwili gdy był pewien, że chce umrzeć. Przypomniał sobie te wszystkie myśli kłębiące się w jego głowie. Przypomniał sobie wszystkie rzeczy, które go zjadały. Bał się tego, co świat powie na jego słabość. Bał się gorzkich słów, które mogłyby paść z ust przyjaciół. Chciał udawać, że nic nie pamięta, że nie wie jak do tego doszło, ale nie mógł. Bał się tak wielu rzeczy ale mimo wszystko mógł myśleć tylko o swojej siostrze. Czy przez to co zrobił ona wróci? Czy Clary w ogóle wiedziała o całym zdarzeniu? Z płuc wypuścił drżący oddech. Pielęgniarka podała mu dwie tabletki i wolno podwyższając łóżko pomogła zażyć mu lekarstwo. - Dziękuję. - wychrypiał nadal nie podnosząc wzroku.
-Za chwilę przyjdzie do Ciebie lekarz, dobrze? Nie masz się czym przejmować kochanie, wszystko jest w porządku.- pielęgniarka poprawiła jeszcze poduszę uśmiechając się ciepło po raz kolejny i szepnąwszy Michael'owi coś na ucho, pośpiesznie wyszła z sali. Ashton błądził wzrokiem po podłodze, tak bardzo się teraz bał. Myśli w jego głowie krążyły boleśnie na dając nawet sekundy wytchnienia. Podniósł swoje oczy na okno i przez sekundę podziwiał jasny błękit nieba. Chciał jakoś oderwać się od rzeczywistości, zamyślić się nad czymś przyjemnym, ale nie mógł. Sekundy mijały, a on nie mógł zrobić nic. Wreszcie z jego oczu popłynęły ciężkie łzy.
-Ashton, jestem przy Tobie. - Michael złapał mocno rękę przyjaciela. - Pokonamy to razem, słyszysz? Nie zrezygnujemy z Ciebie, rozumiesz Ashton? Kochamy Cię. - Clifford potrząsnął ich dłońmi, zmuszając Ashtona, by na niego zerknął. Dziewiętnastolatek z trudnością pokonywał łzy, które powoli napływały do jego oczu. Nie chciał pokazywać jak słaby był naprawdę.
-Wybacz mi. - wyszeptał Ashton odwzajemniając uścisk dłoni i po raz pierwszy patrząc prosto w zaszklone oczy przyjaciela. Michael uśmiechnął się i nagle oboje zaczęli płakać jak małe dzieci. Znali się od zawsze, wychowywali się razem, mieli wspólne miejscówki, dzielili się zabawkami, wszystko w ich przyjaźni było wspólne i teraz czuli się jeszcze bliżej. Byli przepełnieni pewnością,że się nie do złamania. Przetrwają wszystko. Tkwili tak w momencie, tym jednym uściskiem dłoni dając sobie obietnicę, że wszystko się ułoży.
-Wybaczam Ci, wiesz, że nie potrafię się na Ciebie gniewać.
-Wo-wody…- jego głos jakby całkiem obcy, mimo cichego tonu wypełnił pomieszczenie. Jakby uderzony piorunem Clifford podniósł oczy i posłał niedowierzające spojrzenie w stronę Ashtona. W jego oczach Irwin dostrzegł iskierki rozjaśniające jego niebiesko-zielone tęczówki. Był szczęśliwy. W sekundzie chłopak poderwał się z krzesełka, podniósł z szafki nocnej kubek ze słomką i dał przyjacielowi, po czym nacisnął guzik umiejscowiony przy ręce Ashton’a. Jak na zawołanie do pokoju weszła pielęgniarka i uśmiechając się promiennie podeszła do leżącego bruneta.
-Cześć Ashton. – powiedziała cicho – Jak się czujesz? – kobieta wzięła teczkę przyczepioną do łóżka chłopaka, zapisała w niej kolejne informacje i wróciła do zajmowania się Ashton’em.
-Głowa mnie boli. – odpowiedział cicho i spuścił wzrok na podłogę. Odzyskał świadomość, przypomniał sobie ból, który ogarniał go w chwili gdy był pewien, że chce umrzeć. Przypomniał sobie te wszystkie myśli kłębiące się w jego głowie. Przypomniał sobie wszystkie rzeczy, które go zjadały. Bał się tego, co świat powie na jego słabość. Bał się gorzkich słów, które mogłyby paść z ust przyjaciół. Chciał udawać, że nic nie pamięta, że nie wie jak do tego doszło, ale nie mógł. Bał się tak wielu rzeczy ale mimo wszystko mógł myśleć tylko o swojej siostrze. Czy przez to co zrobił ona wróci? Czy Clary w ogóle wiedziała o całym zdarzeniu? Z płuc wypuścił drżący oddech. Pielęgniarka podała mu dwie tabletki i wolno podwyższając łóżko pomogła zażyć mu lekarstwo. - Dziękuję. - wychrypiał nadal nie podnosząc wzroku.
-Za chwilę przyjdzie do Ciebie lekarz, dobrze? Nie masz się czym przejmować kochanie, wszystko jest w porządku.- pielęgniarka poprawiła jeszcze poduszę uśmiechając się ciepło po raz kolejny i szepnąwszy Michael'owi coś na ucho, pośpiesznie wyszła z sali. Ashton błądził wzrokiem po podłodze, tak bardzo się teraz bał. Myśli w jego głowie krążyły boleśnie na dając nawet sekundy wytchnienia. Podniósł swoje oczy na okno i przez sekundę podziwiał jasny błękit nieba. Chciał jakoś oderwać się od rzeczywistości, zamyślić się nad czymś przyjemnym, ale nie mógł. Sekundy mijały, a on nie mógł zrobić nic. Wreszcie z jego oczu popłynęły ciężkie łzy.
-Ashton, jestem przy Tobie. - Michael złapał mocno rękę przyjaciela. - Pokonamy to razem, słyszysz? Nie zrezygnujemy z Ciebie, rozumiesz Ashton? Kochamy Cię. - Clifford potrząsnął ich dłońmi, zmuszając Ashtona, by na niego zerknął. Dziewiętnastolatek z trudnością pokonywał łzy, które powoli napływały do jego oczu. Nie chciał pokazywać jak słaby był naprawdę.
-Wybacz mi. - wyszeptał Ashton odwzajemniając uścisk dłoni i po raz pierwszy patrząc prosto w zaszklone oczy przyjaciela. Michael uśmiechnął się i nagle oboje zaczęli płakać jak małe dzieci. Znali się od zawsze, wychowywali się razem, mieli wspólne miejscówki, dzielili się zabawkami, wszystko w ich przyjaźni było wspólne i teraz czuli się jeszcze bliżej. Byli przepełnieni pewnością,że się nie do złamania. Przetrwają wszystko. Tkwili tak w momencie, tym jednym uściskiem dłoni dając sobie obietnicę, że wszystko się ułoży.
-Wybaczam Ci, wiesz, że nie potrafię się na Ciebie gniewać.
You put your arms around me and I believed that it's easier for you to let me go. You put your arms around me and I'm home. How many times will you let me change my mind and turn around? I can't decide if I'll let you save my life or if I'll drown.
Określenie stanu w którym znajdowała się Clary jako zdenerwowanie byłoby dużym niedopowiedzeniem. Dziewczyna pociła się jakby właśnie biegła maraton, jej ręce trzęsły się niemiłosiernie, żołądek ściskał się co kilka chwil, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Jednak mimo to jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Może tylko w jej oczach było widać strach, który nie miał końca. Mimo nóg jak z waty kroczyła płytą lotniska spokojnie i pewnie. Komunikaty w różnych językach i ogólny zgiełk zapełniały jej głowę, że na własne przemyślenia nie miała już siły. Ciągnęła za sobą małą walizkę zapakowaną po brzegi i tylko zimny, plastikowy uchwyt w jej dłoni powodował, że jeszcze nie zemdlała. Kiedy wreszcie dostali się do sali przylotów, gdzie pojawiła się setka kolejnych twarzy jej serce podskoczyło. Już nie było odwrotu. Dotarło do niej, że tylko sekundy dzielą ją do konfrontacji z tymi jasno-zielonymi oczami. Zatrzymała się gwałtownie. Nagle poczuła jak dzisiejsze śniadanie ma ochotę wydostać się z jej żołądka. Luke, który cały czas szedł przed nią po kilku sekundach odwrócił się i wyciągając w stronę bladej jak ściana Clary rękę posłał jej uśmiech.
-Czyżby panna Irwin czegoś się bała? - zapytał podchodząc bliżej blondynki i obejmując ją delikatnie. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała, wpatrywała się tylko w wielkie okna i próbowała unormować swój oddech. Chciała wrócić do Nowego Jorku i po raz kolejny ukryć się pod swoją skorupą.- Posłuchaj to Twoi przyjaciele, co mogą Ci zrobić? - Hemmings złączył ich dłonie i pociągnął Clary za sobą. Wiedział, że to musi być dla niej ciężkie, ale przeżyła w swoim życiu tyle złego, że to ponowne spotkanie z przeszłością było tylko małą rzeczą. Był pewien, że blondynka da radę i rozegra to jak dojrzała osoba. Dziewczyna schowała się za plecami Hemmingsa i spuściła wzrok skupiając się na jej czarnych conversach i szarych dresach. Krążyli wokół tłumu przez minutę i wtedy wzrost Hemmingsa pozwolił mu wypatrzeć przyjaciół. W tej samej sekundzie jeszcze mocniej zacisnął rękę Clary, dając jej nieme ostrzeżenie. Pomachał im i uśmiechnął się szeroko.
-Hood! Clifford! - krzyknął ile sił w płucach. Calum słysząc głos Luke'a poderwał się z kanapy jak porażony prądem i posłał mu wdzięczny uśmiech, a Michael? On po prostu nadal siedział ze spuszczoną głową. Blondyn pociągnął Clary przed siebie i dodając jej otuchy po raz kolejny zcisnął jej drobną dłoń. Po chwili jednak to dziewczyna puściła go i nic nie było już takie jak wcześniej. Clary Irwin po pięciu miesiącach pękła. Fioletowa walizka upadła z hukiem na białe płytki, a Michael wreszcie podniósł wzrok. Jego serce gwałtownie przyśpieszyło, nie mógł uwierzyć, że to się działo. Dziewczyna zakryła dłońmi twarz, a łzy wreszcie spłynęły w dół jej policzków. Chłopak gwałtownie wstał, jednak nie mógł wykonać ani jednego koku w stronę płaczącej Clary - to dziewczyna po chwili biegiem pokonała ostatnie dzielące ich metry i rzuciła się wprost w otwarte ramiona Michael'a. Nogami oplotła miednicę chłopaka, a głowę schowała w zagłębieniu jego szyi. Chłopak silnie objął jej drobne ciało i pocałował łagodnie jej chłodną skroń. Była w domu.
-Czyżby panna Irwin czegoś się bała? - zapytał podchodząc bliżej blondynki i obejmując ją delikatnie. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała, wpatrywała się tylko w wielkie okna i próbowała unormować swój oddech. Chciała wrócić do Nowego Jorku i po raz kolejny ukryć się pod swoją skorupą.- Posłuchaj to Twoi przyjaciele, co mogą Ci zrobić? - Hemmings złączył ich dłonie i pociągnął Clary za sobą. Wiedział, że to musi być dla niej ciężkie, ale przeżyła w swoim życiu tyle złego, że to ponowne spotkanie z przeszłością było tylko małą rzeczą. Był pewien, że blondynka da radę i rozegra to jak dojrzała osoba. Dziewczyna schowała się za plecami Hemmingsa i spuściła wzrok skupiając się na jej czarnych conversach i szarych dresach. Krążyli wokół tłumu przez minutę i wtedy wzrost Hemmingsa pozwolił mu wypatrzeć przyjaciół. W tej samej sekundzie jeszcze mocniej zacisnął rękę Clary, dając jej nieme ostrzeżenie. Pomachał im i uśmiechnął się szeroko.
-Hood! Clifford! - krzyknął ile sił w płucach. Calum słysząc głos Luke'a poderwał się z kanapy jak porażony prądem i posłał mu wdzięczny uśmiech, a Michael? On po prostu nadal siedział ze spuszczoną głową. Blondyn pociągnął Clary przed siebie i dodając jej otuchy po raz kolejny zcisnął jej drobną dłoń. Po chwili jednak to dziewczyna puściła go i nic nie było już takie jak wcześniej. Clary Irwin po pięciu miesiącach pękła. Fioletowa walizka upadła z hukiem na białe płytki, a Michael wreszcie podniósł wzrok. Jego serce gwałtownie przyśpieszyło, nie mógł uwierzyć, że to się działo. Dziewczyna zakryła dłońmi twarz, a łzy wreszcie spłynęły w dół jej policzków. Chłopak gwałtownie wstał, jednak nie mógł wykonać ani jednego koku w stronę płaczącej Clary - to dziewczyna po chwili biegiem pokonała ostatnie dzielące ich metry i rzuciła się wprost w otwarte ramiona Michael'a. Nogami oplotła miednicę chłopaka, a głowę schowała w zagłębieniu jego szyi. Chłopak silnie objął jej drobne ciało i pocałował łagodnie jej chłodną skroń. Była w domu.
YEY! WRESZCIE JEST TO NA CO NAJBARDZIEJ CZEKALIŚCIE CZYLI POWRÓT CLARY DO SYDNEY! Męczyłam się nad tym chyba ze dwa tygodnie. Jak się podoba? Tak jak mówiłam, rozdziały są wolno dodawane i raczej krótkie ale mam nadzieję, że mimo to jest dobrze :) Relacja Luke'a i Clary jest rozwalająca, uwielbiam ich. Następny rozdział będzie... ciekawy :D Niedługo wezmę się za aktualizację i sprawdzanie poprzednich rozdziałów. Tak jak zauważyliście, bądź nie, wreszcie postanowiłam, że rozdziały będą miały tytuły i wszystko już ponazywałam. Nawet zrobiłam taką rewolucję, że wplotłam w rozdział piosenkę, którą btw. macie podlinkowaną :D I wreszcie mamy trzy drużyny #TeamLuke #TeamMichael i chyba pusty #TeamTristan, mam rację? Jeśli chcecie to zaobserwujcie Twittera @fflostboy i możecie mi tam lub na mojego prywatnego @wificliffo małe co nieco podesłać. :D Będzie mi niezmiernie miło jeśli zostawicie komentarz czy gwiazdkę bo chyba spłonę ze wstydu jeśli pod tym nic się nie pojawi.
Czekam na nowy szablon, niedługo powinien się pojawić.
Do następnego. x
Świetny rozdział. Dopiero zaczęłam czytać twojego bloga ale z wielką chęcią nie mogę już się doczekać następnego. Mam nadzieje że dodasz go niebawem. Po prostu kocham cie jesteś świetna ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Dopiero zaczęłam czytać twojego bloga ale z wielką chęcią nie mogę już się doczekać następnego. Mam nadzieje że dodasz go niebawem. Po prostu kocham cie jesteś świetna ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNowy rozdzial! Juz sie nie moglam doczekac, czy Clary jednak wroci do Sydney czy nie!
OdpowiedzUsuńWidac, chyba bedzie miala super zabawna przyjazn z Lukiem :)
I... oby sie zeszla z Michaelem *.*
A przede wszystkim... Zeby sie pogodzila z bratem <3
@TheAsiaShow_xx
Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały które do tej pory się pojawił.. Zajebiste! Czekam na następny, z niecierpliwością. <3
OdpowiedzUsuńZajebiste :) Kiedy next?
OdpowiedzUsuńA
Super <3
OdpowiedzUsuńSuper ;) Kiedy next? ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej. Czekam na następny. :)n
OdpowiedzUsuń