niedziela, 12 października 2014

07. ,,Come back''

Przez wściekłość szarpiącą jej drobnym ciałem podniosła się energicznie z podłogi.
- Dlaczego jesteś kolejną bawiącą się mną osobą, do cholery jasnej! - podbiegła bliżej Luke'a i wyciągając ręce w jego stronę, mocno chwyciła jego ramiona i szarpnęła nim kilkakrotnie. – Jeśli myślałeś, że zdołasz oczarować mnie do tego stopnia, iż wrócę z Tobą do Sydney to jesteś w błędzie! – natychmiast wytarła swoje łzy, które znienacka zalały jej twarz. – Jestem twarda i nic mnie nie złamie, rozumiesz? - puściła blondyna odpychając go jak najdalej mogła. – Myślisz, że potrzebuję twojej pomocy? Otóż nie, nie potrzebuję nikogo. - Szybko zebrała swoje ciuchy i skierowała się do drzwi. - A teraz, z łaski swojej, zostaw mnie samą i nawet nie warz się znów pojawiać się w moim życiu. –  powiedziała cicho i z impetem zamknęła za sobą drzwi. Przeszła zaledwie dwa kroki i zsunęła się w dół po ścianie, nie miała na nic siły. Uciekając od starych problemów, złapała pierwszy lepszy lot do Stanów Zjednoczonych, a w jej sercu niebyło nic oprócz bólu.  W Nowym Jorku stworzyła inny świat, dopięła do niego etykietę ‘’perfekcyjny’’ i tak żyła z dnia na dzień stając się osobą, której się brzydziła.. Spazmatyczny płacz ogarnął nią całą. Odgarnęła włosy za uszy i schowała głowę pomiędzy swoje chude kolana, okrywając bolącą od natłoku myśli czaszkę dłońmi. Wzniosła wokół dawnej, słabej Clary wysoki mur i nikomu nie pozwoliła go zburzyć. Wygrywała wszystkie kłótnie z Tristanem, podporządkowała go sobie. Inne dziewczyny bały się do niej odzywać ponieważ jej fale wściekłości były nieprzewidywalne. Odrzucała od siebie poczucie winy, nie pozwalała sobie na szczerość. Jednak stopniowo załamywała się i tylko od czasu do czasu mogła pozwolić sobie na płacz. Zrobiła z siebie wrednego, twardego robota, którego serce już dawno umarło. A teraz znalazła się w tym punkcie, gdzie całe zło, które wyrządziła sobie i innym dotarło do niej, powróciło. I to wszystko za sprawą jednego Luke’a, który dał jej poczucie bezpieczeństwa, który tak bardzo nie pasował do świata, który zbudowała. . Hemmings wyszedł ze swojego pokoju i natychmiast przyklęknął obok Clary.
- Nie dotykaj mnie. – Irwin energicznie podniosła się z podłogi i skierowała się w stronę windy, jednak blondyn był szybszy i zastąpił jej drogę.  Był oniemiały, nie miał pojęcia co mógłby powiedzieć, żeby załagodzić sytuację. – Odsuń się, natychmiast. – spojrzała na niego jednak Hemmings nie ustępował, stanął jeszcze pewniej na swoich nogach i chwycił jej nadgarstki. -  Kurwa, Luke. – przeklęła i spuściła wzrok. Wygrał. Rozsypany na kila części między kłamstwem, a wyznaniem prawdy, wybrał tą drugą opcję nie myśląc nad konsekwencjami. Ważne, żeby dziewczyna wiedziała w jakie błoto wpadli podobno, jej przyjaciele. - Clary? - wypowiedział jej imię cicho jakby bał się, że znów ją zrani. Nie chciał tego, nie chciał zadawać jej kolejnych ciosów. - Wysłuchaj mnie teraz, dobrze?
- Nie, nie wysłucham cię, Luke. – szarpnęła dłońmi jednak Hemmings nadal ją trzymał.
- Chyba jednak będziesz musiała. – powiedział, uśmiechając się sarkastycznie. – Słuchaj, nie wiem co ty masz w tej swojej główce ale widzę, co jest grane – to nie jesteś ty. Domyśliłem się jaka jesteś siedząc z Tobą na tej pieprzonej ławce. Miła, urocza, trochę pogubiona dziewczyna, z którą, szczerze? – puścił ręce blondynki i subtelnym ruchem starł jedną łzę, która wolno spływała w dół jej twarzy. – Z którą mógłbym być. A teraz? Stoi przede mną jakaś marna karykatura dziewczyny, którą odkryłem w Tobie wczoraj. Czy naprawdę ci ludzie, którymi się otaczałaś nie zauważali, że udajesz? Bo mi to zajęło kilka minut, Clary.
- Odejdź. – odpowiedziała drżącym głosem. – Dlaczego po prostu nie pozwolisz mi odejść? – zapytała oskarżycielsko nawet nie zerkając w błękitne oczy Luke’a.
- Michael poprosił mnie, żebym tu przyjechał. - zaczął delikatnie kreślić wzory na ramieniu Clary, z którego zsunęła się koszula. Dziewczyna zadrżała, jednak nie odsunęła się. - Powiedział mi, że Cię kocha i...
- Gówno prawda. - burknęła blondynka. Nie mógł jej kochać, to uczucie samo w sobie było brednią.
- I chce, żebyś wróciła do Sydney chociaż na kilka dni, żeby wyjaśnić sprawy i dopowiedzieć niedopowiedziane między Wami, ale najważniejszą sprawą nie jest wasza pokręcona miłość tylko...
- Przestań nazywać to miłością. – Przerwała mu po raz kolejny. Hemmings odetchnął głęboko. Podrapał się po karku jak zawsze gdy się denerwował
 - Twój brat popełnił samobójstwo, to znaczy chciał. - blondyn zerknął instynktownie na dziewczynę. Irwin wpatrywała się w nieokreślony punkt na szarej ścianie korytarza. Co w tej chwili mogło w niej siedzieć? Luke nawet nie chciał wiedzieć. - Calum w porę zareagował i Ashton przeżył tylko dzięki niemu. Teraz naprawdę Cię potrzebują. Michael tamtego dnia zadzwonił do Ciebie, żebyś wiedziała ale wymiękł gdy rozmowa zeszła na wasz temat i dlatego... Dlatego ja tu jestem.
- Wracaj do Australii. - zaczęła spiętym głosem - Powiedz mojemu bratu, że myślę o nim każdego dnia i kocham go jak zawsze. Życzę wam sukcesu, jeśli chodzi o zespół. - i na tym Clary definitywnie zakończyła swoją wypowiedź. Podeszła do wind i wezwała jedną. Sprawa była jasna. Mimo wszystkich nieszczęść, które spotkały jej, jak śmiał już myśleć Luke, byłych przyjaciół, Clary nie wróci do Sydney. Choć na kilka dni, ona nie wróci do starej siebie i przeszłości.
- Gdybyś go kochała byłabyś teraz przy nim..  – Luke skierował swój wzrok w kierunku wind i w mgnieniu oka zniknął w głębi pokoju. Zamknął cicho drzwi i podszedł do łóżka, położył się na nim i schował twarz w poduszkę. Zawiódł. Nie chciał dopuszczać do siebie tych myśli ale jednak musiał stanąć twarzą w twarz z  faktem, że do Australii wróci z pustymi rękoma. Westchnął głęboko i nie zmieniając pozycji na szafce nocnej wymacał telefon. Nie chętnie oderwał głowę od poduszki i przyłożył telefon do ucha wybierając numer Michaela. Jednak nikt nie odebrał telefonu.

CZEŚĆ WSZYSTKIM. KŁANIA WAM SIĘ KRÓLOWA BEZNADZIEJNOŚCI. Rozdział krótki ale w tym miejscu przerwać musiałam , żeby VIII zacząć z należytym jej impetem. Z tego miejsca przepraszam za cały dramat z zaiweszeniem, jeszcze tego nie przemyślałam ale póki coś publikować, wolno, ale będę. Także, tak – mam nadzieję, że jest oki i zostawiam wam to do komentowania.


1 komentarz:

  1. Kurcze, nareszcie jej wszystko powiedzial!
    Juz myslalam, ze nigdy jej tego nie powie! :(
    To ff jest super i pisz kiedy mozesz :)
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń

Cześć. :) Jeśli w tym momencie komentujesz moją prace, wiedz, że bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas i wszystkie słowa które wystukasz na dole- dzięki Tobie mam chęć pisania nowych rozdziałów. xox